Chmiel pod wodą, ale browarom go nie zabraknie
2010-07-05
Powódź zniszczyła ok. 20 proc. polskich upraw chmielu, głównie w gminie Wilków. Mimo to chmielu na pewno nie zabraknie naszym browarom, bo od kilku lat w kraju i na świecie jest nadprodukcja.
Wielka woda zalała 90 proc. powierzchni gminy Wilków - polskiego zagłębia chmielowego. Jest tam blisko 600 ha upraw chmielu, czyli blisko 40 proc. krajowej produkcji. Powódź zniszczyła ponad 400 ha, a upraw nie można odtworzyć od ręki. Po zasadzeniu nowego chmielu dwa lata czeka się na zbiory,
Tadeusz Plenzler, prezes Związku Polskich Plantatorów Chmielu, uważa jednak, że chmiel zniszczony w czasie powodzi nie będzie problemem dla browarów. - Nie powstanie żadna dziura na polskim rynku. Nasza pozostała produkcja i tak może zapewnić zaopatrzenie browarom - mówi.
Zbiory chmielu w Polsce to średnio ponad 3 tys. ton. Ponad tysiąc plantatorów uprawia go na 2160 ha. Powódź zniszczyła więc z grubsza tylko jedną piątą upraw.
Poza tym na światowym rynku chmielu nie brakuje. - Na całym świecie mamy obecnie niższy popyt na chmiel, bo browary sprzedają mniej piwa niż w latach poprzednich. W Polsce w 2009 r. rynek piwa skurczył się o 10 proc. Ubiegłoroczne zbiory były udane, i na światowym rynku powstała nadwyżka chmielu, przekraczająca 40 proc. rocznego zużycia - mówi rzecznik Grupy Żywiec Sebastian Tołwiński. Tony suszu chmielowego zalegają w magazynach i tracą na jakości.
I dlatego już przed powodzią sytuacja polskich plantatorów była zła. - Około 300 ha chmielu nie jest uprawianych ze względu na brak zbytu - mówi Plenzler. - Rolnicy zastanawiają się, co dalej robić. Jeśli koniunktura się nie poprawi, to w przyszłym roku odłogiem może leżeć jeszcze więcej upraw - ostrzega prezes ZPPC. A ci plantatorzy, których uprawy zostały zniszczone, mogą już nie wrócić do produkcji.
Fatalną sytuację na rynku potwierdza Małgorzata Piekutowska, właścicielka plantacji chmielu z Polanówki w gminie Wilków. Jej uprawy nie zostały zalane, ale i tak w tym roku zbierze chmiel z 0,9 ha, mimo że plantacja liczy 1,7 ha. Powód? Odkąd upadła spółka Chmiel Polski, wielu producentów zostało bez kontraktów na zakup chmielu. W ubiegłym roku Piekutowska musiała sprzedać plon na rynku po 3 zł za 1 kg. - W tym roku pewnie będzie podobnie. A 3 zł to nawet nie jest zwrot kosztów opału do suszenia chmielu - mówi. - W gminie duża część producentów nie ma umów. Ci, którzy zostali zalani, nie wiedzą teraz, czy odnawiać produkcję - dodaje.
Narzekają nawet ci plantatorzy, którzy mają podpisane stałe kontrakty. Tadeusz Cichosz z Krasnegostawu (1,5-hektarowa plantacja chmielu) ma podpisaną umowę do 2012 r. - Cena 13 zł za kilogram nie jest opłacalna. Pozwala tylko na utrzymanie uprawy. Nie ma z czego odłożyć - tłumaczy Cichosz. - Nikt nie będzie inwestować w plantacje, jak jest taka sytuacja. Plantatorzy uważają, że cena, która pokryłaby koszty i dałaby im niewielki zysk, to 15-20 zł za kilogram.
To jest jednak mało prawdopodobne. - Plantatorzy i dostawcy mają magazyny zapchane chmielem, bo spadło zapotrzebowanie z powodu kryzysu w sprzedaży piwa. Jeśli będziemy warzyć więcej piwa, to będziemy kupować więcej krajowego chmielu - komentuje Melania Popiel, doradca ds. komunikacji Carlsberg Polska. Dziś ten trzeci producent piwa w Polsce kupuje na naszym rynku zaledwie ok. 10 proc. chmielu. Na resztę ma wieloletnie kontrakty importowe. Polskie browary zaczęły masowo importować chmiel po 2007 r., w obronie przed silnym wzrostem cen surowca, gdy na fali świetnej piwnej koniunktury chmiel wielokrotnie podrożał. Teraz niektóre są nadal związane wieloletnimi umowami i już nie potrzebują kupować chmielu w kraju.
Minister rolnictwa Marek Sawicki potwierdza: kiepska kondycja producentów chmielu nie wiąże się z powodzią, tylko z sytuacją rynkową w latach 2007-09. Kilka tygodni temu rząd przyjął więc rozporządzenia o jednorazowej pomocy dla producentów. Ci, którzy uprawiali chmiel w latach 2008 i 2009, uzyskają dopłatę do hektara w wysokości 4 tys. zł, jednak nie więcej niż 7,5 tys. euro na gospodarstwo. I to już po odliczeniu pomocy, którą dostali w ciągu ostatnich trzech lat.