Rosyjscy inwestorzy w polskiej chemii. Jest się czego bać?
2012-11-08
Polskie państwo powinno jak najszybciej uporządkować legislację i procedury, aby nie wpadać w panikę jak przy Akronie - mówi portalowi wnp.pl Janusz Wiśniewski, ekspert rynku chemicznego
Czy powinniśmy zmienić podejście do rosyjskiego biznesu?
- Po pierwsze powinniśmy sami poprawić jakość prawa. Brak wprowadzanych rozsądnie norm i przepisów ( np. słynnego już podatku od kopalin) odstrasza poważnych inwestorów, a państwo pozbawia się zdolności regulacyjnych przez co kurczowo trzyma się ono roli właścicielskiej hamując rozwój gospodarki - mówi Janusz Wiśniewski.
Ostatnio resort skarbu wystraszył się, że Akron przejmie Grupę Tarnów. Skąd te obawy?
- Rosjanie są specyficznym partnerem dla sektora chemicznego. Nie liderują w technologiach, innowacjach czy ochronie środowiska, ale maja ogromne zasoby tanich surowców energetycznych i należy to wykorzystać. Wspomniany Akron, przy polskich cenach gazu i swoich wskaźnikach jego zużycia na amoniak, byłby zdecydowanym outsiderem kosztowym na polskim rynku, ale gdyby zechciał swój gaz swapować dla wspólnej z polskim partnerem produkcji amoniaku dla nawozów, to taki projekt przyniósłby korzyści obu stronom ? uważa nasz rozmówca.
Gdzie w chemii mogliby jeszcze zaistnieć Rosjanie? Ekspert wskazuje, że Rosjanie byliby też wdzięcznymi partnerami dla chemicznej energetyki przemysłowej i to we wersji zarówno gazowej jak i węglowej tam, gdzie to opłacalne. Trudno logicznie zaakceptować przebranżawianie Puław w firmę energetyczną i drenowanie jej ze środków potrzebnych na rozwój podstawowej działalności statutowej.
Co może nakazać zmianę podejścia Polski do firm z Rosji? - Choćby pełnoprawne członkostwo Rosji w WTO. Nakazuje ono na nowo spojrzeć na długofalowe partnerstwo biznesowe. Tak aby wielkotonażowa produkcja chemiczna za naszą wschodnią granicą nie skłaniała do zamykania europejskich fabryk, bo przewagi konkurencyjne krajów Środkowego Wschodu i tak są wystarczającym zagrożeniem dla utrzymania produkcji chemicznej w Europie - mówi Janusz Wiśniewski.