Kaucja za butelki z tworzywa
2011-12-05
Jedynie co czwarta butelka z tworzywa sztucznego jest w Polsce poddawana recyklingowi. Dlaczego? Bo ten cenny surowiec traktujemy jak zwykły śmieć. Dlatego Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych apeluje do nowego ministra środowiska, by wzorem innych krajów wprowadził kaucję na plastikowe butelki.
- W roku 2010 wprowadzono na rynek polski około 183 tys. ton opakowań PET, z czego 50 tys. ton zostało odzyskane. Utracone bezpowrotnie tworzywo ma wartość rynkową około 100 mln euro ? mówi Robert Szyman, dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Co zrobić, by te pieniądze odzyskać, a przy okazji nie zanieczyszczać Polski? PZPTS apeluje do Ministerstwa Środowiska o wprowadzenie obowiązkowej kaucji na plastikowe butelki. Wskazuje przy tym na przykład Niemiec. Tam za jedno opakowanie można dostać 0,25 euro (ok. 1 zł!), więc nikomu nie opłaca się wyrzucić butelki do śmieci. Nic dziwnego, że u naszych zachodnich sąsiadów opakowania PET niemal w 100 proc. poddawane są recyklingowi.
- Obecnie obowiązujący w Polsce system, a raczej jego brak, prowadzi do tego, że butelki PET zbierane są jako zanieczyszczony odpad z wysypisk śmieci, do którego oczyszczenia trzeba zużyć nawet do 60 proc. więcej detergentów. Odzyskuje się w ten sposób około 28 proc. butelek PET będących w obiegu. Tymczasem łatwo można sprawić, że wszystkie trafią do ponownego przetworzenia ? mówi Robert Szyman.
Sami producenci napojów i branża przetwórcza takiego systemu wdrożyć nie mogą. Problem w tym, że koszt wyprodukowania butelki PET to zaledwie kilka groszy. To zbyt niska cena jak na kaucję zachęcającą do przyniesienia opakowania do sklepu. PZPTS sugeruje, że powinna ona wynosić tyle, co opłata za butelkę szklaną, czyli około 35 groszy.
- Jeśli nie wprowadzimy systemu, który będzie obowiązywał wszystkich, to żaden producent czy sprzedawca nie nałoży kaucji na towar. Gdyby to zrobił, to wzrosłaby też cena. A klienci przenieśliby się tam, gdzie jest taniej ? tłumaczy ekspert, dodając że odgórna kaucja sprawiłaby, że na sklepowej półce nie byłoby żadnej różnicy. Cena produktu wzrosłaby tylko iluzorycznie, bo kaucję zawsze można przecież odzyskać.
W czym więc problem? Odgórnie narzuconej kaucji nie chce Ministerstwo Środowiska. W przesłanym Wirtualnej Polsce piśmie informuje, że obecny system działa sprawnie, czego najlepszym dowodem jest spełnienie wymogów, które narzuca nam Unia Europejska.
I rzeczywiście, Unia Europejska wymaga od nas, by do 2014 roku 22,5 proc. plastikowych opakowań było odzyskiwanych. Na trzy lata przed tym terminem udaje się nam poddawać recyklingowi nieco ponad 20 proc. plastiku. To dane z zeszłego roku, gdy unijne limity odzysku wynosiły dla Polski 18 proc. Wymagania więc spełniamy i nie powinno być problemu. Tyle że nawet pomimo spełnienia unijnych wymagań nasze ulice, lasy i plaże są pełne plastikowych śmieci. Tylko nieznacznie tę statystykę poprawiają butelki.
Ale tak naprawdę główna przyczyna oporu resortu środowiska jest zupełnie inna.
- Bodziec finansowy w postaci kaucji na opakowania skutecznie wpływałby na skłonność obywateli do zwrotu pustych opakowań. Jednak utworzenie systemu kaucyjnego, jak wskazuje doświadczenie krajów, które taki system wprowadziły, wiąże się z dużymi wyzwaniem pod względem prawnym, technicznym, a przede wszystkim finansowym. Wprowadzenie takiego systemu w Niemczech kosztowało około 700 mln euro, a jego utrzymanie i administrowanie corocznie pociąga za sobą podobne koszty ? informuje Ministerstwo Środowiska.
Przetwórcy przyznają, że system kosztuje, ale nie byłaby to cena aż tak wysoka jak w Niemczech. Na razie też nikt tego nawet nie policzył, więc nie wiadomo, jakie sumy wchodzą w grę.
- Brak takiego systemu to nadal zanieczyszczone lasy i większe wysypiska śmieci. Poza tym wprowadzenie kaucji na butelkach PET spowoduje, że więcej tego surowca odzyskamy i w ten sposób zaoszczędzimy. System się więc zwróci ? odpowiada na takie zarzuty Robert Szyman.
Co by nie mówić na takim systemie zyskałoby nie tylko środowisko, ale też przetwórcy tworzyw sztucznych. Mniej by ich kosztowało pozyskanie surowca, a rynek wzrósłby kilkukrotnie. Kto by stracił? Głównie sklepy, które musiałyby postawić u siebie maszyny do zbierania butelek. Ponieważ jednak Ministerstwo Środowisko jest pomysłowi przeciwne, więc będziemy mieć to samo, co do tej pory: przetwórcy bez dodatkowego zarobku, sklepy bez dodatkowych obowiązków, a w lasach więcej plastikowych butelek niż drzew.