W ambitnych planach wydobywczych Grupy Lotos coraz mniejsze znaczenie odgrywają złoża bałtyckie. Mimo iż szczegóły nowej strategii dla segmentu upstream nadal pozostają tajemnicą to po wypowiedziach prezesa Olechnowicza można domyślać się, że wysiłki poszukiwawcze koncernu skupią się poza polskimi wodami terytorialnymi. - Bałtyk nie jest zasobny w ropę - podkreślił prezes Lotosu.
W ostatnim kwartale Grupa Lotos pozyskała z bałtyckich złóż mniej niż 40 tys. ton ropy. Konkretnie było to wydobycie tylko z jednego z nich - B3. Próbne wydobycie ze złoża B8, dzięki któremu spółka zanotowała znaczny wzrost wydobycia w I kwartale roku, zostało wstrzymane. W tej chwili na złożu trwają prace przygotowawcze do uruchomienia wydobycia na skalę przemysłową. Według prezesa Olechnowicz ma to jednak nastąpić dopiero na przełomie 2012 i 2013 roku.
Wygląda jednak na to, że to koniec planowanych inwestycji na Bałtyku. Do niedawna Lotos z optymizmem patrzył na złoże B23. Pojawiały się nawet szacunkowe dane, iż może ono zawierać nawet 100 mln ton ropy. Już pod koniec ubiegłego roku prezes Lotosu ostudził jednak te emocje. - Według wstępnych analiz przeprowadzonych na złożu B23 oceniamy, że potencjał złoża jest znacznie mniejszy niż przewidywano. W efekcie może się okazać, że całkowicie zrezygnujemy z jego eksploatacji - powiedział w listopadzie prezes koncernu. Według niego decyzja o przyszłości złoża B23 zostanie uwzględniona w zaktualizowanej strategii.
Pomimo tych niezbyt korzystnych perspektyw Lotos nie rezygnuje ze starań o przejęcie litewskiej spółki Geonafta, która oprócz koncesji lądowych posiada również prawa do poszukiwania złóż na litewskiej strefie ekonomicznej na Bałtyku. - W tej chwili pozostało jeszcze do wyjaśnienia kilka kwestii po stronie litewskiej. Moim zdaniem transakcja powinna jednak dojść do skutku i to jeszcze w tym roku - powiedział w ubiegłym tygodniu prezes Lotosu.